tłumaczone z Roberta Burnsa
Czy jest gdzieś tam, natchniony błaźnie,
Nad szybką myślą, nad zasad siłą,
Ponad prostotą, nad wyobraźnią
Coś, co do siebie cię zwabiło.
Nad tobą trawa, pieśń żałobną gra,
A na nią spada, brylantowa łza.
Czy jest tam, bardzie wieśniaczych pieśni,
Ktoś, kto piszących, wykrada z tłumu,
A tłum nie widzi, że poetę nieśli,
Wśród codziennego zgiełku i szumu.
I z nim się łączy w braterskiej sile,
Gdy ten od wieków już śpi w mogile.
Czy jest tam człowiek, który przed sądem
I czyśćcowymi mękami ocala
Tu, jeszcze życie płynie razem z prądem
Dzikie jak fala.
Tam – przerwa… Łzy zaczynają napływać,
Wielki poeta w grobie spoczywa.
Biedny mieszkańcu grobu ciemnego,
Szybko uczyłeś się poznawać życie
I czerpać z ognia przyjacielskiego
Dziś imię twoje, co było na szczycie
Zgasło… Lśni światło znicza nagrobnego,
Sławne nazwisko wyryte na płycie.
Zważ czytelniku! Czy zmarła dusza
Wznosi się poza biegun wyobraźni?
Czy w małym dole, w ciężkich katuszach
Męczy się? Rozważ to uważnie.
I gdy wędrujesz przez cmentarzyska
Szukaj mądrości, a nie nazwiska.