Dziś 110. rocznica śmierci mojego ukochanego pisarza Bolesława Prusa. Z tej okazji, pragnę wspomnieć zeszłotygodniowy pobyt w Nałęczowie.

Wyjechaliśmy z żoną w piątek po pracy, na zaproszenie pani dr Joanny Wiśniewskiej z Muzeum Bolesława Prusa. Kiedy dotarliśmy, z drobnymi problemami transportowymi (piątek 13), od razu przypomniał mi się cytat z filmu „Doktor Judym”, na podstawie powieści – „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego – również związanego z Nałęczowem. A cytat brzmi tak: – „To jest miasto Cisy?” – pyta Żyda doktor Tomasz Judym – „Miasto? Dlaczego miasto?” – odpowiada pytaniem tamten. I po chwili dodaje „To jest miasto Cisy”.

Z dworca w Nałęczowie odebrał nas bardzo miły pan taksówkarz, który wyglądem swoim nieco przypominał Bolesława Prusa. Zatrzymaliśmy się w pensjonacie „Samoniówka”. Gorąco polecamy! Pierwszy spacer – wieczorem – odbyliśmy po Nałęczowie w deszczu.

Następnego dnia, w sobotę, zjedliśmy pyszny obiad z panią Asią w Restauracji „Ewelina”, po którym bezpośrednio udaliśmy się do Muzeum Bolesława Prusa. Tam około godziny 15.30 rozpoczęło się spotkanie literackie, w ramach „Nocy Muzeów”, podczas którego promowałem swój najnowszy tomik „Do Muzy(ki)”. Jednak z tej książki w efekcie przeczytałem tylko dwa wiersze: „Niczego nie zmienia” i „Laurka”. Wróciłem natomiast do nieco starszych wierszy. Z pierwszego tomiku „Wianek z myśli” zabrzmiały wiersze pozytywistyczne, za które dostałem niegdyś nagrodę specjalną od prawnuka Marii Konopnickiej – pana Jana Bieleckiego: „O starozakonnym żebraku” i „Emancypantki”. Ten drugi utwór odczytał pan Maciej z publiczności. Potem swoim autorskim wierszem podzieliła się pani Monika – także z widowni. Wreszcie pojawiły się moje teksty z tomu „Sylwa”: „Wakacyjny plener w Nałęczowie” oraz „Lalka. Recykling” i humorystyczny tekst „Do brody” z książki „CV”.

Spotkanie doskonale prowadziła pani dr Joanna Wiśniewska, a otworzyła je pani profesor Monika Gabryś – Sławińska – Kierowniczka Muzeum, znana mi jeszcze z czasów moich studiów na UMCS-ie w Lublinie. Podczas spotkania mówiliśmy o Prusowskich inspiracjach, „Lalce”, moim warsztacie pracy. Licznie zgromadzona publiczność także chętnie zadawała pytania. Doskonale mną i moją żoną podczas wydarzenia zajęła się pani Monika Marek – również pracownica Muzeum Bolesława Prusa. Bardzo Wszystkim Pracownikom tej instytucji dziękujemy. Polecamy to klimatyczne miejsce. To był wyjątkowy wieczór literacki, w wyjątkowym miejscu. Pełnym pamiątek po moim ukochanym pisarzu Bolesławie Prusie. Co mnie zachwyca u Prusa? Chyba podobny poziom wrażliwości.

Na kolację udaliśmy się z żoną również do „Eweliny”. A w niedzielę zwiedziliśmy park, Chatę Żeromskiego i kościół p.w. Karola Boromeusza. U „Wedla” wypiłem swoją ulubioną, białą czekoladę no i oczywiście nie mogłem odmówić sobie zdjęcia z ukochanym pisarzem Bolesławem Prusem, który wielokrotnie przechadzał się w parku, a dziś siedzi tam sobie na ławeczce. Wieczorem wróciliśmy do Radomia. Do szarej rzeczywistości.

 

W najbliższy weekend „Majówka z panem Prusem”. Jedźcie, jeśli możecie. Mnie zatrzymują w Radomiu pewne zobowiązania. Ech, pewnie, że bym pojechał. Niewątpliwie będę do Nałęczowa wracał jak Prus. Miał rację ten wybitny, pozytywistyczny pisarz, kiedy twierdził, że: „Ludzie byliby o wiele lepsi, gdyby choć raz mogli przyjechać do Nałęczowa”.

Fot. Magdalena Kania – Szary