Dziś w „Szarych eminencjach” Olga Lewicka.

Oto kilka słów o autorce.

Olga Lewicka

Urodzona w Rosji niedaleko Kurska. W 1977 zamieszkała w Polsce. Filolog, wieloletni nauczyciel akademicki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Pisze i tłumaczy wiersze. Opublikowała je w tomikach i almanachach poetyckich wydanych w Rosji, w wydawnictwach internetowych Związku Pisarzy XXI wieku z siedzibą w Moskwie; w polskich wydawnictwach, między innymi w zredagowanych przez siebie dwujęzycznych zbiorkach Współcześni poeci rosyjscy / Современные русские поэты (sześć książek), wydawnictwo EPISTEME, Lublin 2013-2019 i Библейские и христианские мотивы в современной русской поэзии / Motywy biblijne i chrześcijańskie we współczesnej poezji rosyjskiej, wydawnictwo KUL, Lublin 2016. W wydawnictwie POLIHYMNIA (Lublin 2019) ukazał się drukiem zbiorek jej tłumaczeń wierszy dziecięcych rosyjskojęzycznej poetki żydowskiej Ałły Ajzenszarf. Jest członkiem rosyjskich klubów poetyckich „Moskiewski Parnas” i „Victoria”. Założyła i przez kilka lat prowadziła studencki teatrzyk przy Instytucie Filologii Słowiańskiej KUL Jana Pawła II, dla którego pisała scenariusze w języku polskim i rosyjskim. W roku 2016 została przyjęta do Międzynarodowego Związku Pisarzy XXI wieku. Mieszka w Lublinie.

 

A oto wiersze i tłumaczenia wierszy, autorstwa Olgi.

Olga Lewicka

Leonardo z Vinci (z cyklu ITALIA)

Braciom Strugackim – autorom powieści science fiction

Przyszedłem już na świat. Co ze mną będzie
na ziemi tej nieszczęsnej i przeklętej?
Tu rządzą strach i przemoc – zawsze, wszędzie,
potrzebne nie są tutaj me talenty.

Swój los przyjmuję, takie mam zadanie:
choćby na krok przybliżyć ich do Światła.
Lecz nikt mnie nie rozumie, słyszysz, Panie?
Samotność w ludzkim świecie mnie dopadła.

Przez Ciebie jeden kiedyś był wysłany
na Ziemię dobro nieść i cuda czynić…
Ty wiesz, że został On ukrzyżowany.
Tłum ciemny jest i nie ma kogo winić.

Im wynalazki, myśli ofiaruję,
uśmiechem Mony Lisy ich obdarzę…
Cóż, dzisiaj tłum mnie już nie ukrzyżuje,
lecz za obcego będzie wciąż uważał.

…W Toskanii lato. Ranek. Matka woła.
Zapewne czeka na mnie ze śniadaniem…
Mój Ojcze! Czy zadaniom Twym podołam?
Dopomóż, nie opuszczaj syna, Panie!

Odwrotu nie ma. Świat się sennie toczy
i Leonardo musi go pobudzić.
Tu, w Vinci, dramat tego się rozpoczął,
co nie w swym czasie zjawił się wśród ludzi.

 

Wspomnienie dzieciństwa

Dziewczynki tańczą na parkiecie –
napięte mięśnie, prężny krok,
leciutko krążą w piruecie,
prostują kark, spuszczają wzrok.

Jak gdyby trochę nierealne,
myślami są daleko, hen!
Ich świat jest jakiś wirtualny –
baletu świat, czarowny sen.

Ani kobiety, ani dzieci –
niełatwe życie, ciężkie dni…
Są uwięzione w swym balecie,
lecz tylko o nim każda śni.

 

Ze współczesnej poezji rosyjskiej:

Roman Tiszkowski

Biała mgła 

Wiem: biała mgła się zagotuje,
spęcznieje niczym wrzące mleko,
odurzy ciebie, zaczaruje,
uniesie, porwie hen – daleko.
I serce bicie swe przyśpieszy,
bo przecież pokój mój zabrałaś…
A wtedy chyba w to uwierzę,
że mnie na siebie już skazałaś.

I własnej woli pozbawiony
popłynę w ślad za tobą śpiesznie.
Onieśmielony, napalony,
wyglądający pewnie śmiesznie.
Zmęczony tą podróżą próżną,
niepewny tego, co mnie czeka,
patroszyć będę własną duszę
i wnętrze będę swe wywlekał.

Romansom jednak nie ufając
nie zgłębię tych do końca zdarzeń.
Lecz jedno wiem: ta mgła wzbierając
zabierze panią moich marzeń.
Wiem: biała mgła się zagotuje,
spęcznieje niczym wrzące mleko,
odurzy ciebie, zaczaruje,
uniesie, porwie – gdzieś daleko.

 

Wiktoria Tkacz

Powrót

Skończyła się wędrówka – jestem tu.
Mój stary dom i stary dach drewniany.
Do środka wchodzę – pokój, w kącie stół,
Na stole leżą jabłka, obrus lniany.
Za ścianą – deszcz, i sad, i wyżej coś –
Pamiętam: nie wymawiać nadaremnie…

Zmęczona jestem, wracam – mam już dość.
Rozumiem: wszystko działo się beze mnie,
Lecz jak zapomnieć? Przecież sen, i miód,
Mój sierpień, narodzenie – nieuchronne?…
I mama…Czeka na mnie, jak na cud,
Z nadzieją i ufnością swą ogromną,
A ja wciąż milczę… Co powiedzieć mam?

Że znów bezbronna jestem, znowu słaba?
Jej w oczy patrzę, i dostrzegam tam
I deszcz, i sad, i zapach słodkich jabłek…
Wzajemne przenikanie jawy, snu,
Dni przeszłych i dzisiejszych łańcuch żywy…

Skończyła się wędrówka. Jestem tu,
By zostać
już na zawsze
tą prawdziwą.

 

Tłumaczenie: Olga Lewicka.

 

Serdecznie polecam Wam twórczość Olgi Lewickiej. Życzę Wam dużo zdrowia i weny. Do naszego cyklu wracamy po Świętach. Czekamy na Wasze teksty. Najciekawsze opublikujemy.